jak sie zbudzili nagle, byla juz sobota. wiatr we firankach, slonce na poduszce i lekkie zacmienie glowy po ostatniej pijanej nocy. do tego zimno na ciele, bo ubrania poginely nocy zeszlej, jak przestaly byc potrzebne. zimne cialo przy zimnym ciele nie jest juz takie fajne w sobotni poranek, ale toz nie seks ich polaczyl, wiec i zapach trawionego alkoholu i wydzieliny cial nie odbiora im czaru sobotniego poranka. patrza na siebie kate i jej przydupas i sami nie moga w to uwierzyc, ze szczescie takie ich spotyka z okazji, ze rodzice w delegacji, albo na hawajach.
latwo i leniwo sie budzi w sobote i nie ma, co myslec o poniedzialku. zwlaszcza, ze cialo przy ciele juz nie takie zimne i wkrotce noc sie stanie dniem.
wiec kolejna fala rozkoszy i w koncu zrozumieli, ze trzeba siku i w ogole zyc trzeba, bo zycie oparte na rozkoszy prowadzi wprosto do piekla - jak swego czasu nie omieszkala kate przeczytac w jakims kobiecym czasopismie w cotygodniowej rubryce nt. feng-shui. rownowaga musi byc i basta.
ubieraja sie wiec niespiesznie, po orzezwiajacym i niezobowiazujacym myciu plecow, a chlopaczyna tymczasem juz w kuchni i tosty z miodem pod jajecznice, kawa, mleko i mokre wlosy pachnace lazienka rodzicow. majk mowi, ze jest jak w niebie i ze chcialby, zeby tak juz bylo zawsze. obiecuje ze jak juz bedzie gwiazda, to wszystko jej odda, i serce i dusze i dom z ogrodem na przedmiesciach san francisco, a nawet garsoniere w centrum londynu ze swoja legendarna kolekcja gitar. slawa, chwala i sen o wielkim swiecie, a wkazdym razie dobry temat na zabicie przedluzajacego sie poranka i glupiego czasu uplywajacego prze niedomkniete okno. kate slucha i nie slucha, wierzy i nie wierzy, ale nie zniecheca. przegladaja program telewizyjny na dzisiejsze popoludnie.
a w tv sobota i nie ma z czego zartowac. rutyna 25 kanalow telewizyjnych z weekendowa oferta standardowych rozrywek dla calej rodziny dobra badz co badz na trawienie i wkrotce zabija nawet przycmiony bol glowy wczorajszej nocy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz