niedziela, 9 grudnia 2007

kolega z silowni

moj kolega z silowni tak mnie kiedys zagadnal:
'czasem wydaje mi sie, ze zyje w takiej wielkiej prezerwatywie. powoli napelnia sie ona roznymi rzeczami i staje sie coraz atrakcyjniejsza, jako miejsce do zycia, ale jednak jest to prezerwatywa i nie ma z niej zadnej drogi ucieczki. jak za mgla widac czasem cos, co sie dzieje poza moja prezerwatywa: swiat ekscytujacy i niebezpieczny, zimny i nieprzewidywalny. czasem powstaja na moje prezerwatywie wybrzyszenia (jak moj blog np.) ale nie wnikaja one wcale w swiat zewnetrzny i tylko pozornie daja mi i troche wiecej przestrzeni do zycia.
czasem chcialbym znalezc cos ostrego, rozpruc prezerwatywe i polaczyc swiaty: zewnetrzny i wewnetrzny. niech sie wszystko zepsuje i pojdzie niezgodnie z planem! niech sie rozleje i pobrudzi! a wtedy, kto wie? - moze to ja bede tym szczesciarzem, ktory dotrze do 'jadra ciemnosci', zaplodni je i... cos sie moze urodzi... cos sie moze wreszcie urodzi!'
ja nie wiedzialem troche co powiedziec, zachnalem sie i zamyslilem. kolega grzecznie przeprosil i zajal sie swoimi bicepsami.

Brak komentarzy: