pani w sklepie zamyslila sie liczac jabluszka, za ktore wlasnie chcialem zaplacic. chcac wyrwac ja z tego odretwienia zagadnalem:
- a tu u panstwa zawsze taki maly ruch w sobote wieczorem?
ona jakos sie otrzasnela i nie patrzac nawet na mnie mowi:
- a co pan mysli? w sobote wszyscy pija, ogladaja telewize, albo sie pieprza.
- ... a pani? ...tzn, przepraszam. jak pani zwykle spedza sobotnie wieczory?
- panie, niech pan sobie sam policzy te jabluszka!
i zamknawszy kase skierowala sie w strone wyjscia dla personelu.
- ale prosze pani! gdzie pani idzie?
- daj mi pan spokoj. ide na fajke. zdenerwowal mnie pan.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz